Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Grzesiek2296 z miasteczka Lębork. Mam przejechane 38040.10 kilometrów w tym 5858.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 185736 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Grzesiek2296.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 25.15km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Tour Gdańsk - najbardziej pechowy wyścig w roku...

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 09.10.2012 | Komentarze 1

Weekend w Gdańsku zaczął się dla mnie już w piątek. Od razu po szkole pojechałem do mieszkającej tam siostry.

W sobotę wstałem około 7:30. Nie czułem się najlepiej – bolała mnie głowa i byłem ogólnie mówiąc przeziębiony. Szybko się przyszykowałem, zjadłem śniadanie i już o 8 wyjechałem z domu. Do Gdańska Głównego musiałem dojechać rowerem (ok. 7km). Cały czas z górki, więc średnia na tym odcinku wyniosła nieco ponad 35km/h. Nie wiem w jaki sposób, ale pominąłem dworzec i zorientowałem się jakieś 2km dalej. Szybki nawrót i jakoś trafiłem. Po 15min wsiadłem w pociąg na Żabiankę. Stamtąd raptem 500m do miejsca startu.

Przy rejestracji nie miałem zezwolenia lekarskiego, ale mama napisała zaświadczenie, że bierze pełną odpowiedzialność za mój stan zdrowia i jakoś udało się ugadać. Byłem jedyną osobą na wyścigu w barwach Lwa. Dziwne uczucie. Taka samotność w tłumie. Był co prawda Artur, ale wiadomo – jeździ w barwach MCSport. Otrzymałem numer startowy, koszulkę i udałem się na objazd trasy. 3 długie podjazdy dość mocno wchodzące w nogi, zjazdy były szybkie, jednak na jednym łatwo było się przewrócić ze względu na drobne uskoki (na szczęście mi udało się przetrwać), było sporo błota, piachu i korzeni, ale mimo tego trasa była w pełni przejezdna. Po powrocie z objazdu zostało mi około 20min do wyścigu. Miałem trochę za mało powietrza w oponach i bałem się dobicia do obręczy. Poszedłem więc do stojących tam przedstawicieli serwisu rowersi.pl. Napompowali mi opony, ale w trakcie wyścigu okazało się, że ciut za mocno. Podszedł do mnie chłopak z mojej kategorii. Pogadaliśmy chwilę po czym ustawiliśmy się do startu gdzie okazało się, że jest nas tylko trzech.

Przyszła 10:20. Komenda: „15 sekund do startu” więc chciałem już wszystko schować do kieszeni, a tu po 5 sekundach gwizdek… Szybkie wpięcie i start. Nie wyszedł mi on najlepiej. Zostałem kilka metrów z tyłu. Pierwszy chłopak uciekł po kilkuset metrach, a drugi był cały czas kilka metrów przede mną. Na podjeździe mi odskoczył, ale po około 1km wyprzedziłem Go na zjeździe, gdzie powoli się staczał podczas, gdy ja bez zbędnego hamowania mknąłem na granicy przyczepności. Od tej pory moja przewaga nad nim tylko rosła. 2 miejsce było niemal pewne, a tu tuż przed końcem pierwszego okrążenia zaczęło mi powoli schodzić powietrze z tylnej opony… Sędzina powiedziała, żebym jakoś spróbował przejechać to drugie okrążenie. Kolega, którego wyprzedziłem na zjeździe rzucił mi pompkę i jakoś starałem się jechać dalej dopompowując oponkę. Z czasem jednak powietrze schodziło coraz szybciej i nie miałem wyjścia. Musiałem doprowadzić rower do mety. Kilka km przy dopompowaniach/ prowadzeniu/biegu poskutkowało tym, że ukończyłem wyścig ze stratą aż 25min!!! Gdy wjechałem (na sam koniec napompowałem, żeby normalnie przekroczyć metę) na metę trwał już kolejny wyścig, a dekoracja mojej kategorii właśnie się zaczynała (teoretycznie miałem już być niesklasyfikowany). Rzuciłem rower i szybko wskoczyłem na podium. Oprócz medalu otrzymałem również gratulacje za upór :)

Po wyścigu poszedłem do w/w serwisu, aby kupić nową dętkę. Nie mieli jednak jak wydać z 50zł, więc poszedłem do sklepu rozmienić kasę. Po drodze (prawdopodobnie, gdy wyciągałem telefon) wypadło mi rzeczone przed chwilą 50zł. Gdy się zorientowałem było już za późno. Nigdzie ich nie znalazłem. Jak pech to pech… Dobrze, że miałem chociaż kasę na bilety, żeby dojechać do siostry. Tuż przed startem elity odbyło się losowanie nagród, a mianowicie jakiś karnetów, książki „Maraton z blatu 2.0”, 4 zapięć rowerowych i 4 tabletów. Jednak nie udało się trafić. Jako, że zaczęło padać i było zimno to nie zostałem na wyścigu elity.

Mimo ogromnego pecha wróciłem przynajmniej z brązem. Zawsze to jakieś pocieszenie.

Medal, nr startowy i koszulka z BikeTour Gdańsk © Grzesiek2296


Kategoria <50km, XC



Komentarze
Gość | 17:28 wtorek, 9 października 2012 | linkuj no fakt, szkoda tego wyścigu
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oczyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]