Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Grzesiek2296 z miasteczka Lębork. Mam przejechane 38040.10 kilometrów w tym 5858.99 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 185736 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Grzesiek2296.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

XC

Dystans całkowity:298.66 km (w terenie 269.51 km; 90.24%)
Czas w ruchu:15:07
Średnia prędkość:18.10 km/h
Maksymalna prędkość:59.60 km/h
Suma podjazdów:1794 m
Maks. tętno maksymalne:209 (103 %)
Maks. tętno średnie:195 (96 %)
Suma kalorii:7148 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:15.72 km i 0h 50m
Więcej statystyk
  • DST 26.59km
  • Teren 26.59km
  • Czas 01:17
  • VAVG 20.72km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 203 (100%)
  • HRavg 188 ( 93%)
  • Kalorie 1329kcal
  • Sprzęt Sundance
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dąbrowa XC

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0

Dziś startowałem w wyścigu Dąbrowa XC organizowanym przez Cyklo Team z Gdyni. Już od dawna spodziewałem się, że nie będzie lekko. Stary chyba już jestem, bo wrzucili mnie do Elity, co oznaczało 6 pętli po 6km. Do Gdyni przyjechaliśmy dość wcześnie, żeby bez zbędnego pośpiechu ogarnąć rejestrację, rozgrzewkę i całą przedwyścigową rutynę. Okazało się, że na próżno, bo start przesunięto o godzinę, a numery startowe mieliśmy odebrać na 15 min przed startem. To był ten moment, że wiedzieliśmy, że to nie koniec problemów. Nie myliliśmy się. Z racji frekwencji zmieniono nieco miejsce startu. Zanim udało się dobić po numerki i odnaleźć „kreskę” był tam już tłok i ruszałem z drugiej połowy stawki. Kolejne przesunięcie o 15 min, ale w końcu udało się ruszyć. Przebijanie się do przodu szło dość sprawnie do czasu wjazdu na single, których nie brakowało. Podjazd pod górę Donas zgodnie z zapowiedzią okazał się bardzo trudny. Dwukrotnie się udało, później zabrakło już na to sił. Sporym problemem było też oznakowanie trasy. Już na 1. pętli zgubiłem się trzykrotnie. Nie tylko ja z resztą. Część osób przejechała się przypadkowo trasą juniorów. Wjeżdżając na 3. pętlę troszkę się zdziwiłem, bo moim oczom ukazał się wycofujący z wyścigu Tomek. Również kilkukrotnie się zgubił, było potwornie gorąco, więc nerwy wzięły górę, uznał dalszą jazdę za bezsensowną i tak skończył dziś ściganie. Na 4. okrążeniu ponownie się zgubiłem. Po powrocie na trasę i utracie kilku minut doczekałem się w końcu dubla, który zwiastował skrócenie dystansu o jedno okrążenie. Jednak zaskoczeń ciąg dalszy: kończę sobie 4. pętlę, oswajam się z myślą, że jeszcze jedna i będę mógł w końcu odpocząć, a tu mnie zatrzymują. Zdziwiłem się, że bez wcześniejszych ostrzeżeń i informacji dla jadących we 2 uciekinierów zakończono wyścig. Przez to nie było nawet walki o 1. miejsce. Na temat rozdania nagród się nie będę wypowiadał, bo osobiście mnie to nie dotknęło, ale wyglądało to dość słabo. Cyklo Team debiutował w organizacji imprezy rowerowej, więc nie ma się co dziwić, że nie był to najwyższy poziom. Liczę na to, że wyciągną wnioski, nie poddadzą się i w przyszłym sezonie dopną wszystko na ostatni guzik. Pomijając te kilka niedogodności to trasa była godna miana XC. Trudne podjazdy, zjazdy, kręte single, ciasne zakręty… Było dynamicznie, a to w XC lubię najbardziej J


Kategoria <50km, XC


  • DST 7.13km
  • Teren 7.13km
  • Czas 00:19
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • HRmax 209 (103%)
  • HRavg 195 ( 96%)
  • Kalorie 310kcal
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedziela

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 2

Mini Tour Bikerów w Gdańsku - pierwszy start w tym sezonie. Nie wiedziałem, że jestem w stanie takie tętno mieć... Krótka trasa, jednak bardzo mocna. Najlepsza lekcja techniki. Miejsce 5/13. Może i nie wydaje się to dobry wynik, jednak jestem zadowolony. Wiem, że już więcej z siebie nie mogłem wycisnąć.


Kategoria <50km, XC


  • DST 29.54km
  • Teren 29.54km
  • Czas 01:39
  • VAVG 17.90km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Tour

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 07.10.2013 | Komentarze 0

Bardzo ciężki wyścig. Półtorej godziny solidnego XC. Kolka i skurcze i prowadzenie roweru na jednej ścianie to nic dziwnego. Wielkie dzięki dla Jurka za podawanie bidonów. Pokonałem 7 pętli, czyli dostałem 2 duble od ścisłej czołówki - jest dobrze :D Byłem 27/63 w kategorii 17-29!


Kategoria <50km, XC


  • DST 17.71km
  • Teren 17.71km
  • Czas 00:56
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słupia XC

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

Kolejny start w XC. Mega udany. W kategorii amatorów do pokonania było 6 okrążeń po niespełna 3km. Początek słaby względem przeciwników. Z czasem jednak wszystko ułożyło się tak jak się spodziewałem - początkowy ogień wyczerpał wielu zawodników na jakby nie patrzeć selektywnej trasie, a ja wciąż trzymając równe tempo nadganiałem, wyprzedzałem i piąłem się w górę. Ostatecznie dotarłem do mety na 11 miejscu open i ku wielkiej uciesze 2 w M1. Co najlepsze: podium zajęły 3 osoby z Lęborka. Fakt, że zwycięzca, czyli Błażej jeździ dla Baszty Bytów, ale to nic. Drugi byłem ja, a trzeci Jurek. Może i nie mieszka w Lęborku, ale to nasz Lew :D
Trasa jak już wspomniałem była mocno selektywna. Użyłem pełnego zakresu przełożeń. Zdecydowana większość trasy była single trackami. Były na tyle wąskie, że na ostatniej pętli przyhaczyłem o drzewo niemal spadając z trasy. Szczęśliwie udało się ustać i nie stracić pozycji :) Praktycznie wszystko udawało się podjechać. Jedynie na pierwszej pętli były drobne problemy, ponieważ nie objechałem trasy i nie wiedziałem jak będzie to wyglądać. A wyglądało tak, że z prostej drogi nagle mocny nawrót i podjazd singlem. Koniecznie musiałem zrzucać na małą tarczę z przodu, a nie wiedziałem o tym. Później musiałem się podeprzeć nogą na podjeździe pokonany przez piasek.
Podsumowując wyjazd jak najbardziej udany. Noga podawała dość dobrze. Jutro na maratonie także powinna sobie poradzić :)


Kategoria <50km, XC


  • DST 9.08km
  • Teren 9.08km
  • Czas 00:29
  • VAVG 18.79km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

V MTB Tour Pazur Lęborskiego Lwa

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 0

Nie ma się co rozpisywać. Cel był (zejść poniżej 30min), osiągnąłem go, także jest fajnie. Zająłem 10 miejsce na około 50 osób, także wynik fajny. Na drugiej pętli skoczyłem sobie z dropa szczęśliwie lądując. Zero defektów, nogi dały radę, choć pod koniec było już ciężko. Z wyniku jestem zadowolony, zobaczymy jak pójdzie w Słupsku na XC i w Kościerzynie na maratonie w przyszły weekend :)


Kategoria <50km, XC


  • DST 25.15km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Tour Gdańsk - najbardziej pechowy wyścig w roku...

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 09.10.2012 | Komentarze 1

Weekend w Gdańsku zaczął się dla mnie już w piątek. Od razu po szkole pojechałem do mieszkającej tam siostry.

W sobotę wstałem około 7:30. Nie czułem się najlepiej – bolała mnie głowa i byłem ogólnie mówiąc przeziębiony. Szybko się przyszykowałem, zjadłem śniadanie i już o 8 wyjechałem z domu. Do Gdańska Głównego musiałem dojechać rowerem (ok. 7km). Cały czas z górki, więc średnia na tym odcinku wyniosła nieco ponad 35km/h. Nie wiem w jaki sposób, ale pominąłem dworzec i zorientowałem się jakieś 2km dalej. Szybki nawrót i jakoś trafiłem. Po 15min wsiadłem w pociąg na Żabiankę. Stamtąd raptem 500m do miejsca startu.

Przy rejestracji nie miałem zezwolenia lekarskiego, ale mama napisała zaświadczenie, że bierze pełną odpowiedzialność za mój stan zdrowia i jakoś udało się ugadać. Byłem jedyną osobą na wyścigu w barwach Lwa. Dziwne uczucie. Taka samotność w tłumie. Był co prawda Artur, ale wiadomo – jeździ w barwach MCSport. Otrzymałem numer startowy, koszulkę i udałem się na objazd trasy. 3 długie podjazdy dość mocno wchodzące w nogi, zjazdy były szybkie, jednak na jednym łatwo było się przewrócić ze względu na drobne uskoki (na szczęście mi udało się przetrwać), było sporo błota, piachu i korzeni, ale mimo tego trasa była w pełni przejezdna. Po powrocie z objazdu zostało mi około 20min do wyścigu. Miałem trochę za mało powietrza w oponach i bałem się dobicia do obręczy. Poszedłem więc do stojących tam przedstawicieli serwisu rowersi.pl. Napompowali mi opony, ale w trakcie wyścigu okazało się, że ciut za mocno. Podszedł do mnie chłopak z mojej kategorii. Pogadaliśmy chwilę po czym ustawiliśmy się do startu gdzie okazało się, że jest nas tylko trzech.

Przyszła 10:20. Komenda: „15 sekund do startu” więc chciałem już wszystko schować do kieszeni, a tu po 5 sekundach gwizdek… Szybkie wpięcie i start. Nie wyszedł mi on najlepiej. Zostałem kilka metrów z tyłu. Pierwszy chłopak uciekł po kilkuset metrach, a drugi był cały czas kilka metrów przede mną. Na podjeździe mi odskoczył, ale po około 1km wyprzedziłem Go na zjeździe, gdzie powoli się staczał podczas, gdy ja bez zbędnego hamowania mknąłem na granicy przyczepności. Od tej pory moja przewaga nad nim tylko rosła. 2 miejsce było niemal pewne, a tu tuż przed końcem pierwszego okrążenia zaczęło mi powoli schodzić powietrze z tylnej opony… Sędzina powiedziała, żebym jakoś spróbował przejechać to drugie okrążenie. Kolega, którego wyprzedziłem na zjeździe rzucił mi pompkę i jakoś starałem się jechać dalej dopompowując oponkę. Z czasem jednak powietrze schodziło coraz szybciej i nie miałem wyjścia. Musiałem doprowadzić rower do mety. Kilka km przy dopompowaniach/ prowadzeniu/biegu poskutkowało tym, że ukończyłem wyścig ze stratą aż 25min!!! Gdy wjechałem (na sam koniec napompowałem, żeby normalnie przekroczyć metę) na metę trwał już kolejny wyścig, a dekoracja mojej kategorii właśnie się zaczynała (teoretycznie miałem już być niesklasyfikowany). Rzuciłem rower i szybko wskoczyłem na podium. Oprócz medalu otrzymałem również gratulacje za upór :)

Po wyścigu poszedłem do w/w serwisu, aby kupić nową dętkę. Nie mieli jednak jak wydać z 50zł, więc poszedłem do sklepu rozmienić kasę. Po drodze (prawdopodobnie, gdy wyciągałem telefon) wypadło mi rzeczone przed chwilą 50zł. Gdy się zorientowałem było już za późno. Nigdzie ich nie znalazłem. Jak pech to pech… Dobrze, że miałem chociaż kasę na bilety, żeby dojechać do siostry. Tuż przed startem elity odbyło się losowanie nagród, a mianowicie jakiś karnetów, książki „Maraton z blatu 2.0”, 4 zapięć rowerowych i 4 tabletów. Jednak nie udało się trafić. Jako, że zaczęło padać i było zimno to nie zostałem na wyścigu elity.

Mimo ogromnego pecha wróciłem przynajmniej z brązem. Zawsze to jakieś pocieszenie.

Medal, nr startowy i koszulka z BikeTour Gdańsk © Grzesiek2296


Kategoria <50km, XC


  • DST 9.40km
  • Teren 9.40km
  • Czas 00:32
  • VAVG 17.62km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pazur Lęborskiego Lwa

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 2

Mimo znajomości trasy i pewnej wprawy w jej pokonywaniu na niektórych zjazdach robiło się gorąco. Przykładowo na pierwszym zjeździe na muldzie tak mnie podbiło, że pokonałem około 10 metrów na przednim kole. Przedostatni zjazd był dziś w pełni przejezdny. Obawiałem się go strasznie, a udało się go pokonać 5 razy: 2 na wyścigu, raz na objeździe, raz między objazdem a wyścigiem i raz po wyścigu :) Gleby dziś nie było. Miejsce jest nie do końca zadowalające, ale też nie ma tragedii. Zająłem 19/54 w open i 9/18 w M1 na dystansie HOBBY. Pierwsze okrążenie pojechałem na kole, drugie niestety już sam. Zabrakło sił, by gonić za grupą. O ile na pierwszym nie miałem problemów, to na drugim wszystkie podjazdy ostro weszły w nogi. W losowaniu nic nie wygrałem, jednak właściwie nie ma co żałować - bidony, notesiki i czapki (zwykłe czapki z daszkiem). Dzień na plus.

Dodatkowo gratulacje dla Michała Ch. Po raz pierwszy pokonał mnie na wyścigu i rozpędził się tak, że pokonał nawet Maćka i Błażeja.
Drugą osobą, której należą się ogromne gratulacje jest drugi Michał. Decyzję o starcie podjął na 10min przed startem wyścigu :) Zważywszy na jego tegoroczne dzieje sam start jest już w mojej opinii ogromnym sukcesem. A wynik... Szaleństwo. Zajął 9 miejsce w open i 4 w M3. Świetny start. :D


Kategoria <50km, XC


  • DST 14.47km
  • Teren 14.47km
  • Czas 00:55
  • VAVG 15.79km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słupia XC

Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 0

Start pod górę, dalej ostra selekcja. Cały czas góra - dół, ani chwili wytchnienia, przewaga single tracków, dużo podjeżdżania, troszkę prowadzenia. Jechałem bez jakiejkolwiek znajomości trasy, przez co na pierwszym okrążeniu na jednym z zakrętów musiałem wyhamować, a jadąca za mną Weronika (Cartusia) wjechała we mnie. Na szczęście lekko, więc jedyne co jej zaszkodziłem to drobne spowolnienie, które w efekcie jej dalszej jazdy nie odebrało jej zwycięstwa. Na tej pętli nie zauważyłem także zakrętu i zerwałem tasiemkę. Mój błąd, moja wina - przyznaję się bez bicia, jednak nie dałem rady wyhamować. Inna sprawa, że np w Gdyni, gdy Jurek wjechał w taśmę, to po 5m jezdy była po prostu rozciągnięta, a tutaj po niespełna 2m pękła... Na drugim okrążeniu OTB przez kierę. Kilka metrów za zjazdem była hopka. Na pierwszym okrążeniu ją ominąłem, jednak na tym nie dałem rady wyhamować, a na wyskok jechałem za wolno. Przednie koło wpadło w dziurę za hopą, a ja wyleciałem. Szybko wstałem i pobrudzony z deczka pojechałem dalej. Trzecia pętla była swoistą walką ze samym sobą. Nogi pracowały niemalże perfekcyjnie - w ogóle nie bolały, ale zaczęły mnie boleć plecy i złapałem masakryczną kolkę. Nie mogłem się wyprostować, ledwo się ruszałem i jechałem prawie że na bezdechu. Dojazd na metę był dla mnie sporą ulgą. Kolka przeszła, pogadałem sobie z ludziskami i okazało się, że praktycznie każdy z naszej ekipy się powywalał, a Błażej, któremu udało się jechać bez przewrotek, musiał się wycofać z powodu awarii, a mianowicie zajechał napęd. Już na starcie było widać, że nie będzie z nim za dobrze. Organizacja bez zarzutów, posiłek regeneracyjny w formie spaghetti w porządeczku, jedyne co mi się nie podobało to dużo ludzi zupełnie nie związanych z zawodami na trasie. Rodzinka na spacerze, pani na grzybach, pan na wycieczce rowerowej, który mało co nie spowodował zderzenia ze mną... Poza tym wszystko OK :) No i po raz kolejny pokonałem Jurka i Michała :D

6/13 open, 4/7 M-JM


Kategoria <50km, XC


  • DST 25.00km
  • Teren 11.00km
  • VMAX 47.90km/h
  • Sprzęt Kross Level A3 [*]
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Gdynia

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Pobudka zaplanowana na 6 rano, jednak już o 5:30 zbudziły mnie kuchenne wyczyny mamy. Zrobiła dla mnie makaron ze śmietaną i cukrem, ale nie smakował mi jakoś. Zrobiłem więc sobie kanapki, ubrałem się (od razu w ciuchy rowerowe), wziąłem wszystko co potrzebne i ruszyłem na dworzec. Dorian już czekał, jednak przypomniał sobie, że nie wziął telefonu. Szybko śmignął po niego do domu, a ja w tym czasie kupiłem bilety. W Luzinie dosiadł się Jurek. Troszkę niewyspani dotarliśmy do Gdyni, gdzie czekał na nas Piotr. Poprowadził nas do biura zawodów, gdzie po chwili pojawili się także Maciek, Michał i Kuba, zarejestrowaliśmy się i poszliśmy pod samochód Górala. Tam pomontowaliśmy czipy (w dość nieumiejętny sposób :p ), do których dostaliśmy za szerokie zipy. Rowery gotowe, my gotowi, a do startu dwie godziny. Bezczynnie siedzieć nie można, bo trasa jeszcze nie objechana i koniecznie trzeba było się dobrze rozgrzać, bo trasa jakby nie patrzeć była bardzo krótka. Co to jest 4,5km. Tak nam się wydawało, jednak gdy zaczęliśmy objazd nasze opinie nieco się zmieniły. Trasa (nie licząc pętli wokół hali) przywitała nas porządnym, długim podjazdem, gdzie na 1:1 wspinałem się z prędkością około 6km/h. Tuż za podjazdem zaczęła się długa seria szybkich zjazdów. Już na początku Dorian nie zauważył tasiemki i prawie wyjechał z trasy (na inną drogę). Początek zjazdu to kilkanaście metrów, uskok i dalej już szybko. Były momenty, gdzie mogło być gorąco. Wąskie ścieżki, wymijanie drzew. Po tym zjeździe chwila prostej drogi, gdzie postawiono punkt kontrolny. Prosta się skończyła, zaczął się kolejny (drugi i ostatni) podjazd. Początek delikatny po łączce, na której przez drogę przebiegały 2 rowy. Co prawda nie były głębokie, ale źle trafić i można by się było wyrżnąć. Dalsza część podjazdu to już las, gdzie jechało się wąską drogą, gdyż środek był wypłukany przez deszcze. Sama końcówka podjazdu była delikatnie zakorzeniona. Dało się to przejechać bez problemów. Na końcu zaczynał się kolejny zjazd. Znów szybkie mijanki z drzewami, a na jednym z zakrętów pieniek na samym środku - na szczęście dobrze oznakowany. Po chwili szybki zakręt w lewo, gdzie przy nieodpowiednim panowaniu nad rowerem można było się nie zmieścić. Szybka, acz dziurawa prosta w lesie i już tylko pętla wokół hali. Po tym objeździe jeździliśmy dalej (lajtowo) w okolicy hali. Później zrobiliśmy sobie jeszcze jeden objazd. Kilka chwil przed startem spędziliśmy przy samochodzie, gdzie rozluźniliśmy się dzięki komentarzom Dorka (niech zostaną między nami) i rzucaniem się szyszkami (tak, tak - dziwni jesteśmy :D ). Gdy już pojechaliśmy ustawić się na start wszyscy już tam byli. Jedna osoba miła jeszcze możliwość wcisnąć się na pierwszą linię. Przepuściłem Doriana, a sam ustawiłem się za nim. Start miałem świetny, a to on był tu najważniejszy. Początek pętli wokół hali pokonałem przebijając się z 4 miejsca na drugie. W las wjechałem jako trzeci, jednak tuż przed podjazdem zobaczyłem, że tuż za mną jest Dorian. Wpuściłem Go przed siebie, żeby Go nie blokować na podjeździe. Wraz z Kaiserem i Szymczakiem pognali do przodu urywając mi się na podjeździe o około 50m, a to dopiero początek. Sam utrzymałem tam prędkość około 7km/h, zrywając się tym samym pozostałem zawodnikom. Na zjazdach nie miałem czasu, by odwrócić się i ogarnąć co się dzieje za moimi plecami. Dopiero na prostej zobaczyłem, że przewaga jest dość spora. Drugi podjazd pokonałem dość szybko, starając się powiększyć przewagę. Udało mi się to. Gdy ja skończyłem podjazd to przed zawodniczką jadącą na 5 miejscu było jeszcze blisko 30m podjazdu. Pognałem więc dalej na kolejny zjazd. Pokonany moim zdaniem bezbłędnie. Wyjazd na prostą i... wrąbałem się w dziurę. Gleby jednak nie było, więc pędziłem dalej. Daleko za mną pustka :) Wjechałem na pętlę wkoło hali, przygrzałem co sił i z radością dojechałem do mety z czasem 10min49sek. Podeszła do mnie pani z medalem (za ukończenie) i z wodą (prawie cała poszła na głowę i kark). Okazało się tam, że Dorian wywalczył 2 miejsce, za co ogromne gratulacje dla niego. Mi do podium zabrakło 18 sekund. Niby niewiele, ale było zdecydowanie poza moim zasięgiem. Pocieszający jest fakt, że to dopiero moje początki w MTB i to, że kolejna osoba (tym razem dziewczyna - świetna była) straciła do mnie 27 sekund. No i ponownie pokonałem Michała i Jurka. Michał na końcu co prawda przebił dętkę, ale i tak bym Go wyciął :D Dalsza część dnia to już tylko kibicowanie kilku znajomym na trasie. Jednak co to by był na wyścig, gdyby Lwy się nie posypały... Maciek na trzeciej pętli zahaczył o barierkę i otarł się o ścianę, pod koniec czwartej pętli przebił dętkę i zrezygnował z dalszej jazdy. Artur zaś (nie jeździ co prawda w barwach lwa, ale jest z lwem powiązany) wywalił się tak, że przekoziołkował i jak sam później powiedział, czuł jak jedzie głową po ziemi z nogami do góry. Ten jak się przewraca to zawsze z efektami specjalnymi :p Po zakończeniu ostatniego wyścigu poczekaliśmy jeszcze na dekoracje zwycięzców. Po dekoracjach pojechaliśmy z Dorianem i Jurkiem na pociąg. Jednak automat do biletów nie przyjmował od nas kasy :p chciał odliczone. Mieliśmy dużo czasu, więc pojechaliśmy do Gdyni Głównej, gdzie są normalne kasy. Tam kupiliśmy bilety i poczekaliśmy na dworcu na pociąg. W pociągu było strasznie duszno, ale trudno. :)

Dla młodszych kategorii wiekowych (6-9, 10-12 i 13-16), a także dla Elity starty odbyły się normalnie, jednak weterani mają pełne prawo do skrytykowania organizatorów. Jak można przełożyć start na wcześniejszą godzinę w dniu zawodów? Weterani mieli ruszać o 15:00, a Ich start został przełożony na 12:30 i połączony ze startem elity. Co za tym idzie: nie wszyscy dali radę wystartować, ze względu na niedojechanie na czas. Przykładowo Robert Banach przyjechał w trakcie drugiego okrążenia. Jeździł więc sobie po trasie dopingując kolegów. Miłe to było z jego strony. :)


Wynik:
M13-16: 4/11
Open: 4/17


Kategoria <50km, XC